martax pisze:Ważna jest również odległość od instrumentu. Jeśli położysz dłonie na klawiaturze a Twoje ręce będą tylko lekko zgięte w łokciach (mówiąc inaczej będą prawie proste) to znaczy, że odległość jest prawidłowa. Ramiona powinny być rozluźnione i nie należy ich unosić do góry.
Może i jest to wyrwane z artykułu o bardziej "dogłębnym" zapoznaniu z tematem jednak pozwolę się nie zgodzić.
De facto durnotą było by mieć brzuch na klawiaturze albo grać niemal na wyprostowanych ramionach jednak myślę, że każdy by się poznał, iż jest to raczej nie wygodna pozycja.
Odległość od fortepianu to raczej sprawa personalna. Zimerman przykładowo czasem niemal całował klawiaturę mimo to nikt go nie strzelał po karku i nie mówił "Panie nie graj tak po garba dostaniesz", to samo ma się do odległości stołka od fortepianu tudzież pianina. Jakbyśmy się mieli dopasowywać pod reguły pewnie prędzej byśmy tych garbów dostali, jakbyśmy sami się ułożyli przy fortepianie. Do czego zmierzam - ino do tego, że gdy zaczynałem grę na fortepianie nauczyciel non stop mnie poprawiał, że siedzę za blisko/za daleko. Teraz po II st. szkoły muzycznej widzę jak małe miało to znaczenie, bo bardziej skupiałem się na tym bym nie robił łokciami skrzydeł i by te ramiona były odpowiednio zgięte w łokciach niż na samej grze. Na szczęście szybko to przeminęło. Bo zacząłem siedzieć "po swojemu" i nie ucierpiał na tym ani mój wizerunek sceniczny ani technika. Według niektórych siedzę bardzo daleko od fortepianu ale winę zwalam na moje długie nogi i ramiona, czasem właśnie ta nasza budowa ciała zmusza nas do odstąpienia od "wyklepanych" reguł.
Siadamy do fortepianu w taki sposób by to nam było wygodnie, by ręce naturalnie rozluźnione opierały się o klawiaturę.
Następną rzeczą, na którą trzeba zwrócić uwagę jest kształt dłoni i sposób poruszania się palców podczas grania. Od prawidłowego, jak mówią pianiści "ułożenia ręki" zależy to czy będziesz w stanie zagrać w przyszłości trudniejsze utwory. Dłoń położona na klawiaturze powinna być zaokrąglona tak jakby (..)
No właśnie tak jakby... niegdyś spotkałem się z teorią, że dłoń powinna być tak ułożona, jakbyśmy pomiędzy klawiaturą a samą dłonią trzymali wróbelka. Jednak patrząc na dzisiejszych artystów, sądząc po odległości dłoni od klawiatury owy wróbelek skończył by jako czerwona plama na klawiaturze.
Tu podstawą jest "siła oparcia dźwięku". Tzn. nie ważne jak ułożysz rękę, ważne byś uderzając dźwięk miał opartą rękę na danym palcu. Inaczej dźwięk będzie pusty, przez to gra będzie przypominała "memłanie" nie muzykę.